Romans w pracy jest ryzykowny. Jest również sporym wyzwaniem dla obu zaangażowanych w niego stron. Zanim zdecydujesz się na bliższą zażyłość z kimś z pracy przemyśl to i odpowiedz sobie na pytanie czy warto. A jeśli uznasz, że ta osoba jest warta twojego zaangażowania, to postępuj ostrożnie.
Niedawno w czasie porannej „biurowej” kawy jednym z tematów, które poruszyliśmy były romanse w pracy.
– Myślicie, że u nas ktoś romansuje? – rzuciła pytanie koleżanka.
– Wątpię – odpowiedziałam – Nie zauważyłam, żeby iskrzyło między jakimiś osobami.
– Pokaż mi biuro, w którym nie ma romansów – powiedział kolega.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Rzeczywiście wiele z nas coraz więcej czasu spędza w biurze. Nasze obowiązki pochłaniają nas tak bardzo, że nie mamy czasu na spotkania z przyjaciółmi spoza pracy, na wyjścia z nimi do klubów, na zajęcia sportowe i wszędzie tam gdzie możemy poznać nowych, interesujących ludzi. Nasi koledzy z biura stają się nam coraz bliżsi, ponieważ dzielimy z nimi troski i radości związane z pracą. A to często sprzyja romansom.
Ale czy warto romansować w pracy? – pomyślałam. W końcu romans w biurze wpływa nie tylko na nasze życie prywatne, ale także zawodowe.
Zanim zdecydowałabym się na spotykanie się z kimś z firmy, to na pewno zastanowiłabym się spokojnie nad kilkoma ważnymi kwestiami:
- czy pracodawca źle patrzy na związki w pracy?
- czy byłabym gotowa zrezygnować z pracy jeśli nasz romans byłby źle widziany w firmie? Przepisy polskiego prawa pracy nie zawierają definicji romansu w miejscu pracy. Zatem pracodawca nie może karać pracowników za sam fakt uwikłania się w romans. Może egzekwować od pracowników jedynie skutki zaniedbań wynikających z romansu, bo jeśli pracownik dużo flirtuje w biurze, to mniej czasu poświęca pracy. A skutkami takich zaniedbań są straty poniesione przez pracodawcę. Poza tym romanse mogą sprzyjać nadużyciom czy zawieraniu podejrzanych układów. Dlatego w wielu firmach są one odradzane czy wręcz formalnie zakazywane.
- czy zniosę obecność tej drugiej osoby w biurze po zakończeniu romansu? Trudno w takich sytuacjach zachować profesjonalizm.
- czy nasze kłótnie mogą wpływać na naszą pracę?
- czy osoba, która mi się podoba jest dyskretna i godna zaufania?
- czy powinnam się wiązać z kimś z kim łączy mnie podległość służbowa lub praca w tym samym dziale. Romans z przełożonym zawsze będzie źle widziany przez moich kolegów z pracy. Mój ewentualny awans lub premie będą postrzegane przez pryzmat moich bliskich stosunków z szefem. Ucierpi także autorytet mojego szefa wśród podwładnych.
No dobrze. A co jeśli wcześniej nie zastanawiałam się nad powyższymi kwestiami i już zdążyłam się zakochać albo rozważałam to wszystko i wydaje mi się, że dam radę zaryzykować? Wydaje mi się, że wtedy najlepiej by było zastosować się do kilku wskazówek:
- nie ogłaszałabym publicznie, że spotykam się z kimś z biura, czekałabym z tą informacją na właściwy moment.
- jeśli mój szef źle patrzyłby na romanse w firmie, to poszłabym do niego i powiedziała o moim związku, zapewniając go jednocześnie, że nie wpłynie to na jakość mojej pracy
- zachowywałabym się dyskretnie i wstrzymywała z okazywaniem uczuć w miejscu pracy,
- nie wysyłałabym maili miłosnych ze skrzynki służbowej,
- jeśli pracowalibyśmy z partnerem przy jednym projekcie, zachowywalibyśmy się profesjonalnie w trakcie prac nad nim – tak jak to było przed nawiązaniem bliższych relacji.
- zastanowiłabym się wspólnie z partnerem nad ewentualnymi konsekwencjami ujawnienia romansu.
A co jeśli romans się zakończy? Często z rozstaniem wiążą się emocje. Trudno je ukryć. Jednak to ciągle praca i należy zachowywać się profesjonalnie. Prawdopodobnie trzymałabym się – o ile to możliwe – jak najdalej od mojego byłego partnera. Nie prałabym brudów w pracy; swoje zwierzenia dotyczące nieistniejącego już zawiązku zachowałabym dla przyjaciół spoza firmy. A jeśli musiałabym z nim współpracować, to ograniczałabym się do rozmów merytorycznych. Wiem, że to jest bardzo trudne. Dla wielu kobiet wręcz niemożliwe, dlatego najlepiej na samym początku dobrze się zastanowić nad romansem w biurze.